Tenzin Wangyal Rinpocze - Tybetańska Joga Snu i Śnienia(1)(3), Różne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PRZEDMOWA
Według popularnego tybetańskiego powiedzenia, “aby rozwiać wątpliwości na temat
autentyczności nauk i przekazu, trzeba przedstawić linię przekazu i jej historię". Z tej właśnie
przyczyny
zacznę tę książkę krótką historią mego życia. Urodziłem się wkrótce po tym, jak moi rodzice
uciekli z Tybetu przed prześladowaniem Chińczyków. Warunki życia były w owych czasach bardzo
ciężkie, rodzice umieścili mnie w chrześcijańskiej szkole z internatem, która miała zapewnić mi
odpowiednią opiekę. Mój ojciec był buddyjskim
lamą*,
a matka praktykowała bon. Jakiś czas później
ojciec zmarł. Matka ponownie wyszła za mąż za lamę religii Bon. Oboje pragnęli, abym dorastał w
kręgu swojej kultury, tak więc gdy miałem dziesięć lat, zabrali mnie do głównego klasztoru bon w
Dolandżi, w Indiach, gdzie złożyłem mnisze ślubowania. Po pewnym czasie spędzonym w klasztorze
Lopon (główny nauczyciel) Sangye Tenzin Rinpocze [Rinpocze to tytuł tybetańskiego nauczyciela
oznaczający “drogocenny klejnot" przyp. tłum.] rozpoznał mnie jako inkarnację Khjungtula Rinpocze,
słynnego uczonego, nauczyciela, pisarza i mistrza medytacji. Khjungtul Rinpocze był również
uznanym astrologiem, a w zachodnim Tybecie i północnych Indiach znanym poskramiaczem dzikich
duchów. Ceniono go również jako lekarza posiadającego magiczne umiejętności. Jednym z jego
mecenasów był król prowincji Himachal w północnych Indiach. Król ten i jego żona, którzy nie mogli
mieć dzieci, poprosili Khjungtula Rinpocze, aby również ich wyleczył. Khjungtul Rinpocze zrobił to, a
syn, który się wówczas urodził, pełni obecnie urząd gubernatora stanu Himachal Pradesh. Kiedy
miałem lat trzynaście, mój dobry mistrz [główny nauczyciel – przyp. tłum.], człowiek wielkiej wiedzy i
wielkiego urzeczywistnienia, przygotowywał się do wygłoszenia nauk na temat jednej z
najważniejszych i najbardziej ezote
rycznych
nauk religii bon, linii Wielkiej Doskonałości
(dzogczen)
z
ustnego przekazu Siang Siung
(Sżang Siung Njin dziu).
Chociaż byłem wówczas bardzo młody, mój
ojczym udał się do Logona Rinpocze i zapytał go,
czy
mógłbym wziąć udział w naukach, które miały
być wygłaszane codziennie przez trzy lata. Logon uprzejmie zgodził się, prosząc, żebym również ja,
jak pozostali uczniowie, którzy mieli wziąć udział w naukach, opowiedział mu sen, który miał mi się
przyśnić w noc poprzedzającą rozpoczęcie nauk. Na tej podstawie Logon miał określić naszą
gotowość do ich przyjęcia. Niektórzy z uczniów nie pamiętali żadnego snu, co uznano za oznakę
pojawiających się przeszkód na ścieżce. Tym uczniom Logon nakazał wykonywać odpowiednie
praktyki oczyszczające, a rozpoczęcie nauk wstrzymał do momentu, kiedy każdy z nich będzie miał
jakiś sen. Sny innych uczniów zostały zinterpretowane jako wskazówki świadczące o tym, że aby
przygotować się do przyjęcia nauk, muszą wykonywać określone praktyki, na przykład wzmacniające
związki ze strażnikami [energiami ochronnymi linii przekazu -przyp. tłum.] bon. Mnie się śniło, że
autobus objeżdża dookoła dom mojego nauczyciela, chociaż w rzeczywistości nie ma tam żadnej
drogi. Kierowcą autobusu był mój przyjaciel, a ja stałem obok, rozdając bilety każdemu, kto wsiadał do
autobusu. Biletami
były
kawałki papieru z napisaną tybetańską literą A. Miałem wówczas trzynaście
lat, w Dolandżi uczyłem się dopiero drugi czy trzeci rok i nie zdawałem sobie sprawy z tego, iż litera A
ma ogromne znaczenie w naukach dzogczen. Mój nauczyciel nigdy nie wspomniał mi o tym śnie, było
to bardzo w jego stylu. Zwykle nie komentował tego, co było dobre, a ja byłem bardzo szczęśliwy,
ponieważ pozwolił mi przychodzić na nauki. W tradycji duchowej Tybetu sny są często
wykorzystywane właśnie w ten sposób – aby pomóc nauczycielowi zdecydować, czy dany uczeń jest
gotowy na przyjęcia określonych nauk. Chociaż wydarzenie, które opisałem powyżej, miało miejsce na
długo przed tym, jak rozpocząłem studiowanie i praktykowanie jogi snu, zapoczątkowało ono moje
zainteresowanie snami. Byłem pod wielkim wrażeniem tego, jak ogromną wartość przywiązuje się do
snów w tybetańskiej kulturze i religii bon – często informacje pochodzące z podświadomości mają
większe znaczenie niż te, których dostarcza umysł świadomy. Po zakończeniu trzyletnich nauk, w
których skład wchodziły również liczne odosobnienia medytacyjne ze współpraktykującymi oraz
odosobnienia indywidualne, wstąpiłem do klasztornej Szkoły Dialektyki. Zrealizowanie programu
nauczania, który obejmuje tradycyjne wykształcenie monastyczne, zwykle zajmuje dziewięć do
trzynastu lat. Studiowaliśmy elementarne przedmioty akademickie, takie jak gramatyka, sanskryt,
poezja, astrologia i sztuka oraz przedmioty niezbyt powszechne, takie jak epistemologia, kosmologia,
sutra*, tantra* i dzogczen.
W trakcie kształcenia zetknąłem się z wieloma naukami i przekazami na
temat snu, z których najważniejsze oparte były na tekstach Siang Siung Njin Dziu, Tantry Matki oraz
na naukach Shardza Rinpocze. Nauka szła mi nieźle, a gdy skończyłem dziewiętnaście lat,
poproszono mnie, abym zaczął uczyć innych, co też uczyniłem. Mniej więcej w tym samym czasie
napisałem i opublikowałem skróconą biografię Szenraba Miłoczie, założyciela religii bon. Później
zostałem rektorem Szkoły Dialektyki, które to stanowisko piastowałem przez cztery lata. Bardzo
zaangażowałem się w kształtowanie i rozwój szkoły. W 1986 roku otrzymałem tytuł Gesze, najwyższy
stopień naukowy w tybetańskim systemie edukacji klasztornej. W roku 1989, na zaproszenie
Wspólnoty
Dzogczen
z Włoch prowadzonej przez Namkhai Norbu Rinpocze, pojechałem na Zachód.
Chociaż nie planowałem nauczać, członkowie wspólnoty poprosili mnie o to. Pewnego dnia rozdałem
kawałki papieru, które miały być następnie użyte w czasie koncentracji medytacyjnej. Na każdym z
nich widniała litera A. Powrócił do mnie wówczas sen sprzed piętnastu lat, w którym rozdawałem takie
właśnie skrawki papieru ludziom wsiadającym do autobusu. Było to doświadczenie tak silne, jakby
mnie ktoś uderzył obuchem w głowę. Pozostałem na Zachodzie, a w 1991 roku otrzymałem
stypendium Fundacji Rockefellera na prowadzenie studiów badawczych na Uniwersytecie Rice
wTeksasie. W 1993 roku wydałem swoją pierwszą książkę na Zachodzie,
Cuda naturalnego umysłu,
w
której starałem się w przystępny i prosty sposób przedstawić nauki Wielkiej Doskonałości
(dzogczen).
W 1994 roku otrzymałem subwencję Narodowej Fundacji Studiów Humanistycznych na
kontynuowanie badań nad aspektami logiki i filozofii w tradycji bon, wraz z profesor Anne Klein,
kierownikiem katedry studiów religijnych na Uniwersytecie Rice. W ten sposób realizowały się moje
naukowe zainteresowania, ale ponieważ praktyka jest zawsze ważniejsza, przez cały ten czas
intensywnie zajmowałem się snami i praktyką jogi snu. Moja wiedza nie jest jedynie teoretyczna –
będąc od wczesnego wieku pod wpływem doświadczeń sennych moich nauczycieli i matki oraz pod
wpływem nauk na temat wykorzystania snów tradycji bon, zaufałem mądrości swoich snów i przez
ostatnie dziesięć lat intensywnie praktykowałem (i nadal praktykuję) jogę snu. Każdej nocy, kładąc się
do łóżka, kiedy codzienna krzątanina dobiegła końca, odczuwam wolność. Czasami praktyka udaje
się, czasami nie, i będzie tak, dopóki w pełni jej nie urzeczywistnimy Niemniej jednak, niemal każdej
nocy udaję się na spoczynek z zamiarem zrealizowania praktyki snu. To właśnie z mojego własnego
doświadczenia, oraz z wymienionych powyżej tekstów, pochodzą nauki zawarte w tej książce.
Tybetańska joga snu i śnienia
powstała z nauk, które wygłaszałem przez kilka lat w Kalifornii i Nowym
Meksyku. Zdecydowałem się w dużej mierze zachować swobodny styl wypowiedzi, który stanowił
część tych nauk. Definicje terminów oznaczonych gwiazdką można znaleźć w słowniku na końcu
książki. joga snu jest dla mnie, tak jak dla wielu innych mistrzów
i joginów*
tybetańskich, głównym
wsparciem dla praktyki. Zawsze robiła na mnie wrażenie historia życia Sziardza Rinpocze, wielkiego
mistrza tybetańskiego, który w momencie śmierci (umarł w 1934 roku) zrealizował praktykę
“świetlistego ciała"
(jalus*),
znak pełnego urzeczywistnienia. W czasie całego swego życia miał wielu
znakomitych uczniów, napisał wiele ważnych tekstów, pracując dla dobra kraju, w którym mieszkał.
Naprawdę trudno wyobrazić sobie, jak ktoś tak pracowity na “zewnętrznym" poziomie, odpowiedzialny
za tak wiele rzeczy i projektów, które realizował dla dobra innych, był jeszcze w stanie osiągnąć tak
wielkie urzeczywistnienie poprzez duchową praktykę. Sziardza Rinpocze mógł to uczynić, gdyż nie
dzielił dnia na pisanie, głoszenie nauk i na praktykę. Całe jego życie było praktyką – czy siedział na
medytacji, pisał, nauczał czy spał. Kiedyś napisał, że joga snu była najważniejszą praktyką na jego
duchowej ścieżce i integralną częścią urzeczywistnienia. Również dla naszego rozwoju praktyka ta
może mieć ogromne znaczenie.
WPROWADZENIE
Przesypiamy jedną trzecią naszego życia. Bez względu na to, co robimy, czy zajmujemy się czymś
mniej lub bardziej szlachetnym, czy jesteśmy mordercami czy świętymi, mnichami czy rozpustnikami,
każdy dzień kończy się w ten sam sposób. Zamykamy oczy i rozpuszczamy się w ciemności. Nie
boimy się tego stanu, chociaż znika wówczas wszystko to, co określamy mianem “ja". Po krótkim
czasie pojawiają się obrazy, a wraz z nimi nasze poczucie jaźni. Znów istniejemy, w najwyraźniej
nieograniczonym świecie snu. Każdej nocy uczestniczymy w tych niezgłębionych misteriach,
przechodząc z jednego wymiaru doświadczenia w drugi, zatracając poczucie siebie i odnajdując je
ponownie, a wszystko przyjmujemy za rzecz całkowicie naturalną. Budzimy się rano i znów
zaczynamy prowadzić “rzeczywiste" życie, ale w pewnym sensie wciąż śpimy i śnimy. Nauki
powiadają, iż możemy albo bez przerwy przebywać w złudnym, sennym stanie, albo przebudzić się na
prawdę. Kiedy zaczynamy praktykować jogę snu i śnienia, stajemy się częścią długiej linii przekazu.
Zarówno mężczyźni, jak i kobiety przez wiele wieków wykonywali te same praktyki, musieli pokonać te
same wątpliwości i przeszkody, korzystając z praktyk tak, jak my to robimy. Wielu wysokich lamów i
zrealizowanych joginów uczyniło jogę snu i śnienia swoją główną praktyką i przez nią właśnie
osiągnęło urzeczywistnienie. Pamiętając historię linii oraz ludzi, którzy poświęcili całe swoje życie na
urzeczywistnienie tych nauk, naszych duchowych przodków, którzy poprzez nie przekazali nam owoce
swej praktyki, możemy mieć głębokie zaufanie do nauk oraz poczucie wdzięczności w stosunku do
całej linii. Niektórych tybetańskich mistrzów zapewne zdziwi fakt, iż udzielam nauk tradycyjnie
uznanych za tajemne ludziom z Zachodu, którzy nie wykonali jeszcze określonych praktyk wstępnych i
którzy nie posiadają pełnego ich zrozumienia. To, iż uznawano te nauki za tajemne, było z jednej
strony uznaniem ich wartości, a z drugiej ochroną przed osłabieniem nauk poprzez niezrozumienie ze
strony nie przygotowanych do nich uczniów. Nigdy nie głoszono ich publicznie ani nie udzielano byle
komu-zarezerwowane
były
dla ludzi, którzy przygotowali się na ich otrzymanie. Praktyki te pozostały
tak samo skuteczne i drogocenne jak niegdyś, jednak świat zmienia się, więc próbuję dostosować się
do nowych warunków Mam nadzieję, że dzięki otwartemu i bezpośredniemu przekazywaniu
skutecznych nauk tradycja będzie lepiej zachowana i więcej ludzi z niej skorzysta. Niezmiernie ważne
jest jednak to, aby szanować nauki -z jednej strony po to, by je lepiej chronić, a z drugiej, aby wspierać
w ten sposób swoją własną praktykę. Proszę, postarajcie się o bezpośredni ich przekaz od
autentycznego nauczyciela. Oczywiście, dobrze jest przeczytać coś na ich temat, ale znacznie lepiej
otrzymać przekaz ustny, stworzy to bowiem silniejszy związek z linią przekazu. Poza tym na ścieżce
często pojawiają się rozmaite przeszkody, które bardzo trudno pokonać samemu. Doświadczony
nauczyciel może je rozpoznać i pomóc w ich usunięciu. To bardzo ważna rzecz, o której nie należy
zapominać. Nasze ludzkie życie jest niezwykle cenne. Mamy całkowicie sprawne i obdarzone pełnym
potencjałem ciała i umysły, niektórzy zapewne spotkali buddyjskich nauczycieli i otrzymali od nich
nauki. Cieszymy się również wolnością, która umożliwia nam podążanie duchową ścieżką. Zdajemy
sobie sprawę z tego, iż praktyka jest bardzo istotna zarówno w czasie podążania duchową ścieżką,
jak i w rozwijaniu pragnienia pomagania innym. Wiemy również, że życie mija szybko, a śmierć jest
nieunikniona. Niestety w codziennej bieganinie niełatwo jest nam znaleźć czas na to, aby praktykować
tyle, ile
byśmy
sobie tego życzyli. Może udaje nam się wykroić godzinę lub dwie na codzienną
medytację, ale wciąż każdego dnia pozostają dwadzieścia dwie godziny, w czasie których jesteśmy
rozproszeni, miotani falami
samsary*.
Zawsze jednak znajdujemy czas na sen. Trzecia część życia,
którą na niego przeznaczamy, może być wykorzystana na praktykę. Ideą przewodnią niniejszej książki
jest pogląd, iż poprzez praktykę możemy rozwinąć świadomość w każdej chwili naszego życia. Jeżeli
ten stan osiągniemy, będziemy nieustannie doświadczać większej wolności i łatwości
przystosowywania się do zmieniających się sytuacji, mniej zaś będziemy powodowani troskami dnia
powszedniego. Zwykłe zajęcia i obowiązki nie będą nas rozpraszać. Rozwiniemy stabilną i bystrą
przytomność umysłu, która pozwoli nam zręczniej reagować na wszystko, co się pojawia, tak aby było
to z pożytkiem dla innych oraz dla naszej własnej duchowej praktyki. Ostatecznie osiągniemy stan,
który pozwoli nam utrzymać pełnię świadomości zarówno w czasie snu, jak i w ciągu dnia. Będziemy
wówczas mogli twórczo i pozytywnie wykorzystać zjawisko, jakim jest sen i urzeczywistnić wiele
praktyk właśnie w czasie snu. Kiedy w pełni rozwiniemy tę zdolność, odkryjemy, iż przeżywamy świat
(zarówno w czasie snu, jak i poza nim) z większą swobodą, z dobrym samopoczuciem, z bardziej
klarownym umysłem oraz ze zrozumieniem wartości życia. Przygotujemy się również do osiągnięcia
wyzwolenia w stanie przejściowym
(bardo)
po śmierci. Opisane w tej książce nauki dostarczają nam
wiele metod, za pomocą których możemy poprawić jakość codziennego życia. Jest to bez wątpienia
bardzo ważne, gdyż życie jest niezwykle istotne i warto się potrudzić, aby je polepszyć. Ostatecznym
jednak celem praktykowania tych nauk jest doprowadzenie nas do wyzwolenia. Dlatego też książkę tę
należy potraktować jako podręcznik, jako przewodnik w praktyce jogi snu i śnienia, które pochodzą z
tradycji tybetańskiej religii Bon i tybetańskiej tradycji buddyjskiej. Celem tych praktyk jest
wykorzystanie marzenia sennego dla osiągnięcia wyzwolenia z iluzji codziennego życia oraz
skorzystanie ze snu dla przebudzenia się z ignorancji. Aby w taki sposób posłużyć się tą książką,
powinieneś otrzymać przekaz od wykwalifikowanego nauczyciela. Potem, aby ustabilizować umysł,
wykonaj praktyki uspokojenia umysłu
(szine),
których opisy znaleźć można w części trzeciej tej
książki. Kiedy poczujesz, że jesteś na to gotowy, rozpocznij wykonywanie praktyk wstępnych i
przeznacz na nie trochę czasu, włączając je w codzienne życie. Później rozpocznij wykonywać
praktyki podstawowe. Nie spiesz się. Przez cały czas błądzimy w iluzji samsary. Samo przeczytanie
kolejnej książki na temat duchowości po to tylko, aby za chwilę o tym zapomnieć, zbyt wiele w życiu
nie zmieni. Jeżeli jednak naprawdę zastosujemy te praktyki, obudzimy w sobie naszą pierwotną
naturę, która jest oświeceniem samym w sobie. Jeżeli nie jesteśmy w stanie pozostać świadomi w
czasie snu, jeżeli co noc tracimy ze sobą kontakt, jaką mamy szansę na to, że pozostaniemy
świadomi w momencie śmierci? Jeśli “wchodzimy" w nasze sny i bierzemy udział w gierkach
tworzonych przez umysł obrazów i traktujemy je, jakby były prawdziwe, nie możemy oczekiwać, że
wyzwolimy się od nich po śmierci. Żeby się dowiedzieć, jak poradzisz sobie ze śmiercią, przyjrzyj się
temu, jak doświadczasz snu. Aby sprawdzić, czy naprawdę się przebudziłeś, przypatrz się temu, co
przeżywasz w czasie spania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mariusz147.htw.pl
  •