techniki osteopatyczne, fizjoterapia, terapia manualna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Neurofizjologiczne podstawy technik osteopatycznych
Piotr Godek
Wstęp
Osteopatia nie daje pewności – osteopatia daje możliwości. Tak najkrócej można opisać to
czego doświadcza zarówno terapeuta pracujący w koncepcji osteopatycznej jak i jego pacjent.
Nawet osteopata z dwudziestoletnim doświadczeniem klinicznym i dydaktycznym jak Thierri
Colot – wykładowca Sutherland College of Osteopatic Medicine (SCOM) – przyznaje, iż:
„jesteśmy jedyną grupą zawodową, która od rana do wieczora pracuje z pacjentami i ciągle
bezskutecznie próbujemy zrozumieć co tak naprawdę robimy”.
Od strony pacjenta pytań i wątpliwości jest jeszcze więcej. Każdemu z nas zdarzyło się
słyszeć „.. ale, co właściwie Pan zrobił? przecież to takie niepozorne działanie ... to
niemożliwe żeby znikły dolegliwości, widocznie wreszcie zadziałały te leki, które przyjmuję
od miesiąca, albo też -„...nie wiem czy pomogła mi osteopatia bo właśnie po powrocie od
Pana sąsiadka pożyczyła mi kocią skórkę no i rano faktycznie poczułam się lepiej”.
Czy rzeczywiście skazani jesteśmy na wieczną rozterkę? Czy można przynajmniej zbliżyć się
do modelu racjonalnej analizy technik osteopatycznych, który sprawi iż efekty pracy
terapeuty będą przewidywalne ? Czy więcej zależy od jakości relacji osteopata/pacjent, czy
też od wyboru techniki, a może wszystko jedno co się zrobi ostateczny efekt zależy od
możliwości adaptacyjnych pacjenta?
W tym labiryncie jest jak widać wiele drzwi. Już samo uchylenie tych z napisem „relacja
osteopata/pacjent” sprawia, że można podążać w dwóch kierunkach, które wymagają użycia
zgoła innych narzędzi analizy.
Jeden - neurofizjologiczny, gdzie wyjaśnienie jest możliwe na bazie danych potwierdzonych
badaniami nauk biomedycznych – bo przecież wiadomo jak i gdzie rozmieszczone są
receptory czucia, jak przewodzone są bodźce nerwowe, co sprzyja i co hamuje odruch
mięśnia na rozciąganie, itp.
Drugi, który nazwać można metafizycznym sprawia już ogromne kłopoty, bo oto do wzoru na
metafizyczną jakość relacji osteopata/pacjent wchodzą nam „dziwne” współczynniki: koloryt
otoczenia, poczucie bezpieczeństwa lub jego brak, kontekst obyczajowo-kulturowy, osoba
towarzysząca podczas wizyty, wygląd terapeuty w oczach pacjenta i odwrotnie, barwa głosu,
kolejność przyjęcia i czas spędzony pod gabinetem, zapachy, dźwięki, wspomnienia pacjenta
z dotychczasowych kontaktów z osteopatią i terapeuty z pacjentami, literatura osteopatyczna i
mentorzy terapeuty, zasób słownictwa pacjenta, itp. A do tego jak miałby wyglądać taki wzór
– licznik, mianownik, pierwiastek z trzeciej potęgi ? Zen -jak mawia wyżej wspomniany
Thierri widząc chaos w oczach studenta. Nie dajmy się zwariować.
Będąc świadomi tych wszystkich niedoskonałości jesteśmy jednak zobligowani do tego, aby
ustalić na dzisiejszym etapie naszą szczątkową prawdę. Czy osteopatia, która nie daje
pewności rzeczywiście daje możliwości? Czy może coś zmieniać przynajmniej teoretycznie?
Jeżeli tak, to jakie modele teoretyczne tłumaczyć mogą oddziaływanie technik
osteopatycznych?
W praktyce wyróżniamy dwie grupy technik osteopatycznych : techniki bezpośrednie (
strukturalne) i techniki pośrednie (funkcjonalne).
Techniki bezpośrednie
Terminem tym określa się wszystkie techniki, w których precyzyjne ukierunkowanie siły
stosowanej przez terapeutę w akcie zabiegu obliczone jest na przełamanie patologicznej
bariery ruchu narządu docelowego. Oczywiście większość takich technik stosowanych jest do
pracy z zaburzoną ruchomością stawu, ale przecież techniki te znajdują również zastosowanie
w normalizacji ruchomości powięzi czy trzewi np. w przypadku istniejących zrostów. Stąd
mylnym wydaje się być zamienne używanie nazw technika stawowa – technika bezpośrednia.
Jedną z technik bezpośrednich powszechnie używanych do normalizacji ruchomości stawów
tj. poprawy gry ślizgowej powierzchni stawowych jest
technika dużej prędkości i
małej
amplitudy
(High Velocity Low Amplitude, HVLA).
Wybierając wszystkie aktualnie
dostępne składowe ruchu w danym segmencie stawowym, osteopata zbliża się do aktualnej (
patologicznej) bariery ruchu i poprzez szybkie wzajemne przemieszczenie powierzchni
stawowych według precyzyjnie dobranego wektora siły ( tzw. impuls) przekracza tę barierę
uzyskując nową (bliższą fizjologicznej) amplitudę ruchu stawu. W zakresie neurofizjologii
zabieg ten jest analizowany na dwa sposoby ( 1). Po pierwsze na drodze gwałtownego
pobudzenia mechanoreceptorów typu I i II ( A alfa i A beta) obecnych w tkankach
okołostawowych dochodzi do zagłuszenia przedłużającej się pod wpływem dysfunkcji,
patologicznej aferencji z włókien przewodnictwa bólowego typu III (A sigma) i IV ( C), które
są znacznie wolniejsze. Odbywa się to już na poziomie rogów tylnych rdzenia, gdzie
gwałtowna zwyżka aferencji z obwodu powoduje wzmożone, niespecyficzne hamowanie
poprzez interneurony GABA-ergiczne i enkefalinowe. Tym sposobem do wyższych pięter
drogi rdzeniowo – wzgórzowo – korowej nie przeciskają się również sygnały bólowe. Z
drugiej strony znaczenie ma również lokalne uwolnienie restrykcji ruchowych stawu i
obniżenie patologicznej aferencji z tkanek okołostawowych związanych z nieprawidłowym
położeniem partnerów stawowych i konfiguracji napięć na tkance miękkiej o której stanie
informują stale m.in. ciałka Golgiego.
Techniki pośrednie
Mianem tym określa się wszystkie techniki, w których działanie terapeuty jakby respektuje
niechęć tkanki do pokonywania oporu ruchu, a poprzez mobilizacje tkanki w kierunku
najmniejszego oporu terapeuta „oswaja” tkankę i pozwala na odzyskanie przez nią naturalnej
ruchomości nie narzucając jej tempa zmian. Jedną z nich jest-
uwolnienie mięśniowo-
powięziowe (soft tissue release, myofascial release).
Od strony technicznej opiera się na
mobilizacji tkanki miękkiej, a szczególnie struktur powięziowych ( w praktyce cała
komponenta miękka ciała) w kierunku najmniejszego oporu ( technika pośrednia) lub przeciw
barierze ruchowej jako technika bezpośredniej mobilizacji ograniczeń ruchomości powięzi.
Specyficzne właściwości powięzi – a więc jej lepkosprężystość (2), możliwość zmiany stanu
uwodnienia pod wpływem bodźców mechanicznych ( przemiana żel/zol) i pamięć kształtu
związana z powstawaniem tzw. mostków kolagenowych ( cross-links) sprawiają, iż powięź w
sposób „inteligentny” przyjmuje pracę terapeuty. To zaskakujące jak makroskopowo
widoczne mobilizacje wpływają na mikroskopową strukturę tkanki miękkiej. W trakcie
mobilizacji warstw kolagenu obecnych w powięzi dochodzi do jej uplastycznienia właśnie na
skutek mechanicznego przerywania patologicznych mostków kolagenowych. Powoduje to
aktywizację fibrocytów do produkcji glikozaminoglikanów niezbędnych do prawidłowego
uwodnienia włókien kolagenowych i zabezpieczenia prawidłowych odległości między
poszczególnymi warstwami włókien na poziomie mikroskopowym. Uważa się, iż to właśnie
symetryczne i zrównoważone odstępy między włóknami sieci kolagenowej są warunkiem
prawidłowego uwodnienia tkanki, a w rezultacie utrzymania prawidłowej mobilności powięzi
na poziomie makro. Należy pamiętać o ciekawym efekcie „pochłaniania energii” związanym
z występowaniem mostków kolagenowych. Z jednej strony są one odpowiedzialne za wyżej
wymienione restrykcje ruchomości, z drugiej jednak stanowią wewnętrzny system buforujący
traumatyczne odkształcenia powięzi. Dzieje się tak dlatego, że siła mechanicznego bodźca
zagrażającego anatomicznej integralności powięzi musi zostać spożytkowana ( rozproszona)
do rozerwania wielu „niepotrzebnych” mostków kolagenowych zanim uszkodzi sieć. Nie
znaczy to oczywiście, że zbytnie uplastycznianie sieci technikami mobilizacji jej nie służy,
wręcz przeciwnie – mostki i tak powstają, ale ich rozkład zgodny jest z potrzebami
„użytkownika powięzi” nie zaś przypadkowy.
Technika Napięcie-Przeciwnapięcie (Strain-Counterstrain, SCS)
opracowana przez L.
Jonesa przed ponad trzydziestu laty była prawdziwym przełomem w leczeniu
osteopatycznym, ze względu na wysoką skuteczność przy bardzo niskim ryzyku jej
stosowania. Zaczęło się dość nieoczekiwanie. Mianowicie lecząc pacjenta z uporczywymi
bólami pachwiny i odruchową pozycją zgięciową - Jones ułożył go w pozycji komfortu i
wyszedł z gabinetu odebrać telefon ( błogosławiona era przedkomórkowa). Rozmowa
przeciągnęła się do kilkunastu minut i po powrocie ku zaskoczeniu terapeuty i pacjenta,
dolegliwości zmniejszyły się na tyle, że pacjent mógł się wyprostować pierwszy raz od kilku
miesięcy. Jones zaczął eksperymentować poszukując u swych pacjentów specyficznych
pozycji rozluźnienia, co stworzyło podwaliny dla późniejszego rozwoju
techniki
pozycyjnego uwolnienia
(positional release, PR).
Obie metody służą do terapii tkanki będącej w stałym, nieprawidłowo podwyższonym
napięciu. Istotną różnicę stanowi fakt, że w metodzie SCS pracuje się za pośrednictwem tzw.
punktów Jonesa powstających jako reakcja na dysfunkcję stawową i charakteryzujących się
nadmierną wrażliwością na ucisk często z reakcją bólową wykraczającą poza miejsce
poddawane uciskowi. Obecne w mięśniach, ścięgnach, więzadłach i torebkach stawowych,
rozmieszczone są w ten sposób, że tworzą swoistą „mapę drogową” ułatwiającą terapeucie
odnalezienie tkanki w potrzebie. Te wskaźnikowe punkty są często odległe od dysfunkcyjnej
struktury, czasem położone po przeciwnej stronie ciała np. punkt dla kręgu L3 położony jest
po wewnętrznej stronie kolca biodrowego przedniego górnego(3). Technicznie metoda polega
na takim ustawieniu dysfunkcyjnej tkanki wobec sąsiednich struktur, aby punkt spustowy
zmniejszył swoją wrażliwość bólową przynajmniej do 30% pierwotnej ( redukcja bólu o
70%). Po 90 sekundach tej pozycji biernie ( i to bardzo ważne ) tkanka docelowa np. staw jest
przywracana do pozycji neutrealnej. W razie konieczności procedura jest powtarzana.
Modyfikacją metody zaproponowaną przez S. Schiowitza jest tzw.
ułatwione pozycyjne
uwolnienie (Fasilitated Positional Release, FPR),
gdzie czas oczekiwania na rozluźnienie
tkanki skraca się do 5 sekund poprzez maksymalne skrócenie tkanki.(4)
Koncepcja Jonesa odnosi się do błędnego koła odruchowych pobudzeń między receptorami
włókien mięśniowych obecnymi poza mięśniem (extrafusal fibers) i mechanoreceptorów
zawartych we wrzecionkach mięśniowych i aparatach Golgiego struktur więzadłowych i
ścięgien ( intrafusal fibers). Sytuację można wyjaśnić na przykładzie dysfunkcji w parze
mięśni ( agonista-antagonista) stojących na straży stabilności stawu. Taka sytuacja zdarza się
np. podczas gwałtownego rozciągnięcia lub wycofania/zahamowania ruchu w kontakcie z
bodźcem urazowym lub przeszkodą. Mięsień rozciągnięty wysyła sygnał do rdzenia
powodujący odruchowe gwałtowne skrócenie jego antagonisty, niestety to skrócenie nie
zostało wcześniej „uzgodnione” z receptorami długości rozmieszczonymi we wrzecionkach
mięśniowych (intrafusal fibers), te zaskoczone sytuacją milkną –przestają w ogóle wysyłać
impulsy do rdzenia bo skrócenie mięśnia znacznie wykracza poza ich stan progowego
pobudzenia. Jednak chcąc być „przydatnymi” za wszelką cenę wrzecionka obniżają swój próg
pobudliwości do minimum – i tu zaczyna się problem. Gdy bodziec rozciągania jednej
struktury mija i mięsień pierwotnie bardzo skrócony zaczyna wracać do swej pierwotnej
długości – wrzecionka protestują wysyłając „histeryczne” sygnały o nadmiernym rozciąganiu
do rdzenia. Sygnały te respektuje rdzeń i droga włókien gamma nakazuje włóknom
mięśniowym pozostać w napięciu, a ponieważ włókienka wrzecionek ciągle są w skróceniu
sytuacja wchodzi w fazę błędnego koła. Stan ten nie służy dobrze mięśniowi – stymulacja
bólowa drogą włókien typu III i IV dociera do rdzenia, wywołuje gwałtowne wyładowanie we
włóknach eferentnych gamma zmierzających do włókien wrzecionek mięśniowych
położonych wśród włókien kurczliwych mięśnia i podtrzymuje skurcz tych włókien ze
znacznym skróceniem mięśnia nawet wówczas, gdy ten nie zbliżył się jeszcze do długości
spoczynkowej. To z kolei powoduje znaczną dysproporcje między długością włókien
kurczliwych ( extrafusal fibers) i włókienek wrzecionek mięśniowych (intrafusal fibers) co w
warunkach fizjologicznych się nie zdarza, gdyż zachodzi wzajemne sprzężenie zwrotne
między tymi wielkościami. Dodatkowo sytuacje pogarsza „histeryczna” reakcja mięśni
antagonistycznych chcących za wszelką cenę zachować np. stabilność stawu albo równowagę
postawy ciała.
Technika pracy polega więc na wyciszeniu patologicznej aferencji z wrzecionek
mięśniowych i złagodzeniu dysproporcji między napięciem agonistów i antagonistów poprzez
ustawienie danej struktury w pozycji względnego komfortu (PR), skróceniu jej do chwili
uzyskania rozluźnienia posługując się punktem spustowym jako wskaźnikiem( SCS) lub
dodatkową kompresją tkanki (FPR). Neurofizjologicznie rzecz ujmując -alfa neurony
zaopatrujące włókna kurczliwe mięśnia należy upewnić o braku konieczności ciągłych i
nadmiernych wyładowań poprzez odpowiednio długie ( około 30-sekundowe) skrócenie
końców mięśnia, a następnie umiejętne (bierne) ustawienie struktury dysfunkcyjnej w pozycji
neutrealnej, aby „zresetować” fałszywy program lokalnych mechanoreceptorów.
Techniki energii mięśniowej
stanowiące wkład wielu terapeutów m.in. F. Mitchela, K.
Lewita, V. Jandy znajdują bardzo rozległe zastosowanie w terapii dysfunkcji narządu ruchu
od tych pochodzenia neurologicznego ( spastyka) po urazowe i ortopedyczne (zespoły
algodystrofii). Najogólniej mówiąc tkankę mięśniową wykorzystuje się w tych technikach
jako dźwignię do mobilizacji stawowych i odbudowy równowagi napięć w układzie
mięśniowo-powięziowym. Zależnie od trzech podstawowych stanów napięciowych mięśnia
wyróżnia się następujące techniki pracy :
1)
skurcz izometryczny
, gdzie stała jest długość mięśnia podczas jego pracy co wynika
z równowagi między siłą przykładana przez pacjenta i oporem terapeuty mięśnia,
2)
skurcz izotoniczny
gdzie stałe napięcie pacjenta z mniejszym oporem terapeuty
pozwala na ruch stawu
3)
skurcz izolityczny
gdzie opór terapeuty przełamuje siły pacjenta i pomimo jego
wysiłku staw wykonuje ruch w kierunku przeciwnym do wektora działania mięśnia
Skurcz izometryczny
pozwala w sposób delikatny i bezpieczny mobilizować stawy
pośrednio poruszając nasady kostne wyselekcjonowanym dzięki odpowiedniej pozyc
albo
bez
ji
wyjściowej mięśniem albo pośrednio poprzez uwalnianie restrykcji ruchu dzięki
zastosowaniu
poizometrycznej relaksacji
napiętych tkanek.
Pierwszy sposób
pracy ze stawem zakłada oddziaływanie dokładnie wyselekcjonowanego
mięśnia lub grupy mięśniowej( w przypadku kręgosłupa składowej rotatorów
jednostawowych mięśnia wielodzielnego) w dokładnie wybranej pozycji wyjściowej.
Poprzez skurcz mięsień powoduje
mobilizację
w pożądanym kierunku tzn. wbrew
barierze ruchu. Druga technika wykorzystuje skurczu mięśnia do zam
kierunku przeciwnym do aktualnej bariery ruchu, a terapeuta wykorzystując jego fazę
obniżonej wrażliwości na bodźce ( stan refrakcji) i egzekwuje ruch w kierunku
uzyskując nowy zakres ruchu. Ta technika znajduje również zastosowanie w stanach
nadmiernego napięcia mięśniowego od stawu żuchwowo-skroniowego poczynając a
rozcięgnie podeszwowym kończąc.
arkowania ruchu w
bariery
na
Techniki energii mięśniowej pozwalają na kontrolowany ruch stawu bez konieczności
pełnego wybierania wszystkich parametrów ruchu co ma ogromne znaczenie w stanach
ostrych. Terapeuta jedną ręką tylko kontroluje ogniskowanie napięć mięśnia na
odpowiednim segmencie stawu, a drugą modyfikuje ustawienie ciała pacjenta przed
kolejnym skurczem. Można więc powiedzie
znaczenie w planowaniu ćwiczeń do autoterapii w domu.
ć, że pacjent „leczy się sam” co ma ogromne
Techniki energii mięśniowej przywracającą równowagę mięśniową agonista–antagonista
Wiadomo bowiem, iż na zasadzie łuku odruchowego mięsień w stanie skurczu wysył
impulsy do rdzenia, gdzie następuje hamowanie mięśnia antagonisty, aby ruch w stawie
był w ogóle możliwy. W sytuacji przewlekłej dominacji jednego mięśnia dochodzi po
okresie wzmożonej aktywności mięśnia zagrożonego, a nast
zaniku i zmian zwyrodnieniowych (zwłóknienia). Sytuację dobrze ilustruje często
klinicznie obserwowany antagonizm mięśnia piersiowego mniejszego i dźwigacza łopa
Z powodu przewagi wybitnie tonicznego mięśnia piersiowego dochodzi do rotacji
łopatki, z którą bezskutecznie (z uwagi na mniej korzystne ramię dźwigni) walczy mięsie
dźwigacz łopatki ulegając przeciążeniu ze skróceniem i zwłóknieniem przyczepów. W
tym przypadku techniki poizometrycznego rozciągania mięśnia piersiowego oblicz
reedukację prawidłowego napięcia mięśnia i obniżenie aferencji dośrodkowej wraz z
izotonicznymi i izolitycznymi
skurczami stabilizatorów łopatki pozwala poprawić
równowagę obręczy barkowej. W poważnych zanikach mięśniowych znacznie skuteczniej
oddziaływać będą
izometryczne
napięcia mięśnia.
.
a
ępnie do jego wyhamowania,
tki.
ń
one na
Podsumowanie
potencjalnych
zans powodzenia terapii, pozwala osteopacie śmiało patrzyć w oczy pacjenta kiedy
eklaruje pomoc w najtrudniejszych nawet przypadkach. Dopóki w systemie tli się
choćby iskierka procesów autonaprawy, osteopatia ma szanse je podsycić i wzmocnić
zgodnie z tym co wiemy o prawach rządzących fizjologią człowieka. Oczywiście
ostateczny efekt zależny od wielu zmiennych, nie zawsze bywa w pełni satysfakcjonujący,
Ten krótki przegląd technik osteopatycznych wraz z zasygnalizowaniem
s
d
[ Pobierz całość w formacie PDF ]