Terry.Brooks.-.Kapitan.Hak.(P2PNet.pl), !!!!!!! NOWE !!!!!!!!!(hasło=1234)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
T
ERRY
B
ROOKS
K
APITAN
H
AK
Powiesc oparta na scenariuszu, którego autorami s a:
JIM V. HART i MALIA SCOTCH MARMO
SPIS TRE SCI
SPIS TRE SCI
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2
Od autora
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3
Wszystkie dzieci, prócz jednego, dorastaj a
. . . . . . . . . . . . . 4
Mecz
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
W drodze do Anglii
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18
Babcia Wendy
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22
W dziecinnym pokoju
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
Przeszłosc powraca
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
Opowiesc Wendy
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39
Dzwoneczek
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47
Powrót do Nibylandii
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 54
Piraci!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60
Kapitan Hak
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65
Zagubieni Chłopcy
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 76
Zemsta
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 86
Dlaczego rodzice nie cierpi a swoich dzieci
. . . . . . . . . . . . . 92
Szczesliwe mysli
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 98
Hurra, Piotr!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 104
Cudowne chwile
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 110
Muzeum Tik-Tak
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 117
Podkrecona piłka
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 122
Witaj w domu, Piotrusiu Panie!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . 128
Czarodziejski pyłek
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135
Złe maniery!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 141
Krokodyl
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 151
Ogromnie wielka przygoda
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 158
Od autora
To jest opowiesc o Piotrusiu Panie. Ale nie ta, któr a zna kazdy, napisana przez
J. M. Barriego, czytana przez m adre dzieci i ciekawskich dorosłych od ponad
osiemdziesieciu lat. To nie jest nawet jedna z mniej znanych opowiesci o Panie.
Jest na to zbyt nowa, bo pojawiła sie całkiem niedawno, a zatem od czasów J. M.
Barriego dzieli j a wiele lat. To jest jej pierwsza oficjalna prezentacja.
Nie jest to tez opowiesc wył acznie o Piotrusiu Panie — podobnie zreszt a jak
te, które juz znamy. Mówi sie tu takze o wielu innych rzeczach, choc Piotrus na
pewno nie zgodziłby sie z tym, ze s a jakies bajki warte opowiadania, które nie
dotycz a w pierwszym rzedzie jego. Tytuł wskazuje na przykład wyraznie, ze ta
ksi azka jest nie tylko o Piotrusiu, lecz równiez o kims innym. W kazdej porz adnej
opowiesci o Piotrusiu trzeba poswiecic wiele miejsca dla Jakuba Haka, poniewaz
obok pozytywnego bohatera zawsze musi pojawiac sie jakis złoczy nca. Czytelni-
cy mog a równiez słusznie zauwazyc, ze Piotrus Pan został juz raz wykorzystany
jako tytuł i nie powinno sie go uzywac po raz drugi tylko po to, aby zadowolic
purystów.
Historia ta zaczyna sie wiele lat po zako nczeniu pierwszej, długo po tym jak
Wendy, Janek i Michał wrócili ze swojej pierwszej wyprawy do Nibylandii. Nie
przedstawia Piotrusia jako chłopca, poniewaz wszystkie basnie tego rodzaju zo-
stały juz dawno opowiedziane. Mówi o tym, co wydarzyło sie wówczas, gdy stała
sie rzecz nie do pomyslenia, to znaczy, kiedy Piotrus dorósł.
Przekazuje wam te historie tak, jak sam j a usłyszałem, staraj ac sie najlepiej
jak potrafie zachowac wiernie wszystkie szczegóły. Czasami cos upiekszam i do-
daje swoje uwagi tam, gdzie nie potrafiłem zamilczec. Obawiam sie, ze wszyscy
pisarze popełniaj a ten grzech.
Prosze o wybaczenie J. M. Barriego za wykorzystanie jego pomysłu, a takze
wszystkich innych, którzy zrobili to z takim powodzeniem przede mn a.
Jest to opowiesc o dzieciach i dorosłych oraz o tym, jak niebezpieczna moze
byc dorosłosc.
Wszystko zaczyna sie podczas szkolnego przedstawienia.
Wszystkie dzieci, prócz jednego,
dorastaj a
Zgasły swiatła, wokół zaczeło sie rozlegac „Pssst!” i gwar rozmów szybko
ucichł. Wszyscy widzowie, młodsi i starsi, wyprostowali sie w fotelach i zwrócili
wzrok ku scenie. Za kurtyn a trwały powazne przygotowania, ale ten podniosły
nastrój zm aciły zaraz jakies piski i smiechy. W ko ncu kurtyna z wolna odsłoniła
ciemn a scene; zatłoczon a sale oswietlał jedynie zielony napis „Wyjscie”, umiesz-
czony nad głównymi drzwiami.
Moira Banning, elegancka kobieta o nienagannie ułozonych, krótkich kasz-
tanowych włosach, obejrzała sie za siebie, a w jej zielonych oczach widac było
irytacje. Piotra wci az jeszcze nie było. Obok niej siedział jedenastoletni ł ack Ban-
ning, wpatrzony w scene i cierpliwie oczekuj acy na rozpoczecie przedstawienia.
Był drobnym chłopcem o chochlikowatym wygl adzie, ciemnobr azowych włosach
i oczach; usmiechał sie półgebkiem, jak gdyby w cos pow atpiewał.
Na scenie zapaliło sie kilka swiateł, a z tyłu widowni wł aczono reflektor.
W w askiej smudze swiatła ukazała sie lekturowa makieta dzwonu Big Ben z ko-
slawo wyrysowanymi rzymskimi cyframi. Zza sceny zaskrzypiała płyta i rozległ
sie głeboki, donosny dzwiek dzwonu. Bim-bom, bim-bom. . .
Moira usmiechneła sie i tr aciła syna, który wiercił sie w krzesle. Kiedy umilkł
dzwon, rozległo sie tykanie. Tik-tak, tik-tak. Scena rozjasniła sie nieco, ukazu-
j ac w delikatnej poswiacie dziecinn a sypialnie. Ci nieliczni z widzów, którzy nie
znali opowiesci o Piotrusiu Panie, nie wiedzieli jeszcze, ile dzieci spi na dwóch
zascielonych łózkach. Obok stała skrzynia z zabawkami, kilka półek i biurko.
Potem pojawił sie Piotrus Pan. Nadleciał zza sceny zawieszony na stalowej
lince, która migotała w swietle reflektora jak wilgotna pajeczyna. Moira raz jesz-
cze spojrzała za siebie przeszukuj ac wzrokiem tyły sali. Jack nie musiał pytac,
kogo ona szuka, ani tez jakie s a szanse, zeby jego tata był tutaj.
Na scenie tymczasem pewien drugoklasista, który zdobył sobie wzgledy re-
zysera sztuki i otrzymał role Piotrusia, potkn ał sie przy l adowaniu i przejechał
slizgiem jeszcze ze dwa metry. Na widowni rozległ sie smiech. Chłopiec zerwał
sie pospiesznie, rzucił wyleknione spojrzenie w strone sali i podszedł do biurka.
4
[ Pobierz całość w formacie PDF ]