Terry Pratchett - Johnny Tom 02 - Johny i zmarli, ebook, Pratchett Terry

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Terry Pratchett
Johnny i zmarli
Od autora
Przyznaję, Ŝe nagiąłem lekko fakty historyczne do swych potrzeb.
Bataliony Kolegów (Pals’ Battalions) rzeczywiście istniały w opisanej przeze mnie
formie, ale z praktyki ich tworzenia zrezygnowano latem 1916 roku, po pierwszej
bitwie nad Sommą. Pierwszego jej dnia zginęło dziewiętnaście tysięcy brytyjskich
Ŝołnierzy, dowództwo zaś przekonało się, Ŝe Pals’ Battalions to doskonały sposób,
by nieumyślnie, acz skutecznie, zlikwidować całe pokolenie młodzieŜy z danej
okolicy jedną salwą artyleryjską.
Nazwisko Thomas Atkins stało się w owym okresie synonimem typowego
szeregowca, uŜywanym we wzorach dokumentów, stąd więc “Tommy Atkins” to
przezwisko brytyjskiego Ŝołnierza.
Bez wątpienia w I wojnie światowej wzięło udział wielu prawdziwych
Tommych Atkinsów. Tę ksiąŜkę dedykuję im wszystkim, gdziekolwiek by byli.
 Rozdział pierwszy
Johnny nigdy się nie dowiedział, dlaczego zaczął widzieć zmarłych.
Alderman uwaŜał, Ŝe to dlatego, iŜ jest zbyt leniwy, by ich nie zauwaŜyć.
Większość ludzi ma umysł tak skonstruowany, Ŝe nie potrafią dojrzeć niczego, co
mogłoby ową konstrukcję naruszyć tak twierdził Alderman, dodając przy tym, Ŝe
moŜe być w tej kwestii autorytetem, poniewaŜ całe Ŝycie (18221906) spędził w
ten właśnie sposób.
Wobbler Johnson, technicznie przyjaciel Johnny’ego, uwaŜał, Ŝe powód jest
prosty: Johnny jest psychicznie (czytaj: umysłowo) chory.
Yoless, który naczytał się ksiąŜek medycznych, uwaŜał, Ŝe przyczyną jest
niezdolność Johnny’ego do koncentracji na typowych dla większości ludzi
sprawach. Normalni ludzie ignorują bowiem prawie wszystko, co się wokół dzieje,
dzięki czemu mogą się skupić na tak istotnych kwestiach, jak wstanie,
niepomylenie drzwi od łazienki z drzwiami od szafy, ubranie się przed wyjściem
do pracy (a nie w odwrotnej kolejności) itp. itd. etc. Johnny tymczasem otwierał
rano oczy i nieodmiennie stwierdzał, Ŝe otacza go rzeczywistość.
Wobbler uwaŜał, Ŝe to, co uwaŜa Yoless, teŜ jest psychiczne.
Jakiekolwiek byłyby powody, co do skutków wszyscy byli zgodni: Johnny
widzi to, czego nie widzą inni.
Stary Alderman zresztą nie zawsze miał rację, nawet w odniesieniu do
innych zmarłych. UwaŜał na przykład, Ŝe pan Vicenti (18971958), posiadacz
okazałego grobu z czarnego marmuru wraz z aniołkami i własną fotografią za
szybką, był Gapo de Monte w mafii. Pan Vicenti przyznał się Johnny’emu, Ŝe całe
Ŝycie był sprzedawcą nowinek technicznych, prestidigitatoremhobbystą i
ucieczkologiemamatorem, co zdecydowanie nie pasowało do portretu mafioso.
Wszystko to nastąpiło jednak znacznie później po tym, jak Johnny juŜ
całkiem dobrze poznał zmarłych.
 Przedtem jednak, nim wskrzeszono ducha forda capri.
* * *
Johnny odkrył cmentarz po przeprowadzce do dziadka, co stanowiło Fazę
Trzecią CięŜkich Czasów. Faza Pierwsza to były Wnioski, Faza Druga Bądźmy
Sensowni (była zdecydowanie gorsza, poniewaŜ ludzie są mniej groźni, gdy
zachowują się normalnie, na przykład wrzeszcząc; bycie sensownym nie jest
naturalnym zachowaniem, toteŜ wszyscy się znacznie bardziej męczyli). Ojciec
pracował teraz gdzieś w drugim końcu kraju, a matka, nie musząc zachowywać
się sensownie (i nie mając na kogo wrzeszczeć), powoli wracała do normy,
istniało więc podejrzenie, Ŝe CięŜkie Czasy mogą się ewentualnie skończyć.
Johnny, nauczony moŜe nie długoletnim, ale dogłębnym doświadczeniem, wolał o
tym po prostu nie myśleć.
Badając okolicę i trasy komunikacyjne, stwierdził, Ŝe od przystanku
autobusowego wygodniej iść wzdłuŜ kanału niŜ ulicą, bo skracało to drogę o
połowę. To, Ŝe przy okazji trzeba było przejść przez zwalony płot i obejść
krematorium, jedynie dodawało trasie uroku.
Groby dochodziły prawie do samego brzegu kanału.
Cmentarz był stary jeden z tych, które zamieszkują sowy i lisy, a w
niektórych dodatkach niedzielnych gazet ludzie piszą o “naszej wiktoriańskiej
spuściźnie”. Nic więcej nie robią, poniewaŜ owa spuścizna leŜy zbyt daleko od
Londynu.
Wobbler twierdził, Ŝe na cmentarzu straszy, i rzadko tam zaglądał. Johnny
zaś uwaŜał, Ŝe wcale nie straszy, pod warunkiem Ŝe się pamięta, gdzie się jest.
Jak człowiek zapomniał o wyszczerzonych kościotrupach pod spodem, to było tam
całkiem miło: ptaszki ćwierkały, odgłosy ruchu ulicznego niemal nie docierały i
ogólnie było całkiem spokojnie.
Co prawda starsze groby miały popękane płyty, ale wewnątrz nic nie było
sprawdził przy pierwszej okazji, toteŜ był pewien. Trochę się zresztą rozczarował.
 Oprócz normalnych grobów znajdowały się teŜ tam mauzolea albo
grobowce, róŜnie je nazywano. Były znacznie większe od zwykłych grobów i miały
drzwi. Z reguły wieńczyły je aniołki, i to generalnie wyglądające o wiele
normalniej, niŜ moŜna się spodziewać. Nadzwyczaj normalnie wyglądał zwłaszcza
jeden, w pobliŜu bramy. Sprawiał wraŜenie, jakby właśnie sobie przypomniał, Ŝe
przed opuszczeniem nieba miał skorzystać z toalety.
Wobbler dawał się jednak czasami przekonać, zdarzało się więc, Ŝe razem
wracali przez cmentarz. Przy jednej z takich właśnie okazji wszystko się zaczęło.
Za tydzień Halloween, robię imprezę oznajmił Wobbler. Trzeba
wyglądać okropnie, Ŝeby wejść, ale ty akurat nie musisz sobie zawracać głowy
przebraniem.
Serdeczne dzięki.
Nie ma za co. ZauwaŜyłeś, Ŝe ostatnio więcej takich róŜności moŜna
kupić w sklepach przez Halloween?
Bo za duŜo ludzi wysadzało się fajerwerkami. Dlatego wymyślili
Halloween. Maski i takie tam są mniej szkodliwe i trudniej je wysadzić.
Pani Nugent twierdzi, Ŝe to trąci okultyzmem zauwaŜył bez przekonania
Wobbler.
Panią Nugent z rodziną Johnsonów wiązało długoletnie sąsiedztwo, a
znana była z wybitnie nieracjonalnych zachowań, w wypadku gdyby na przykład
ktoś o trzeciej rano słuchał Madonny na cały regulator.
MoŜe i trąci. Johnny był raczej przyjaźnie nastawiony do świata.
Twierdzi teŜ, Ŝe w Halloween wiedźmy odlatują na sabaty informował
dalej Wobbler.
śe co? zdumiał się Johnny. Gdzie odlatują?
Nie wiem, nigdy nie byłem wiedźmą.
To prawda. Pewnie mają specjalne zniŜki posezonowe, jak emeryci. Moja
ciotka jeździ po świecie autobusem prawie za darmo, a wiedźmą nie jest, więc
specjalnej zniŜki grupowej czy zawodowej nie ma...
 Tylko nie rozumiem, co ją tak denerwuje kontynuował Wobbler. Jak
wiedźmy odlecą na wakacje, to tu będzie bezpieczniej, nie?
Mijali właśnie ozdobne mauzoleum wyposaŜone w okienko; Johnny nie
odpowiedział, gdyŜ zastanawiał się, po co je tam zainstalowano.
Prawdopodobieństwo, Ŝe ktoś by chciał tam zajrzeć, było niewielkie, acz
zdecydowanie większe niŜ to, Ŝe ktoś chciałby stamtąd wyjrzeć.
Przyznam, Ŝe nie chciałbym lecieć tym samym samolotem co ona.
Wobbler najwyraźniej cięŜko myślał. Nie lubię nawiedzonych miejsc...
Ale na pewno obsługę byś miał pierwsza klasa. MoŜe...
Zabawne zauwaŜył niespodziewanie Johnny.
Co? Obsługa?
Nie. Kiedyś widziałem film o ludziach w Meksyku czy gdzieś... Co roku
szli na cmentarz i urządzali tam imprezę. UwaŜali, Ŝe nie ma powodu, aby ktoś,
kto umarł, nie miał się zabawić.
Co?... Imprezę?... Na cmentarzu?!
Właśnie.
I co? Zielone ręce wyciągają się z grobów po kanapki? zainteresował się
Wobbler.
Wątpię. Poza tym w Meksyku nie jedzą kanapek, tylko te, jak im tam...
torty, nie... tartycośtam. NiewaŜne.
ZałoŜę się, Ŝe nie odwaŜyłbyś się zastukać do któregoś grobowca, bo byś
się bał tych, co się wewnątrz snują wypalił w pewnym momencie Wobbler.
A dlaczego oni się snują?
Pytanie zaskoczyło Wobblera.
Oni zawsze się snują stwierdził po chwili autorytatywnie. Widziałem
na wideo: zielonkawe snuje mogące przenikać przez ściany.
Dlaczego?
Co “dlaczego”?
Dlaczego przenikają przez ściany? Za Ŝycia tego nie robią, to dlaczego po
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mariusz147.htw.pl
  •