Tessa Radley - Rozkosze jednej nocy, Ebooki - Romanse

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tessa Radley
Rozkosze jednej nocy
Tłumaczenie:
Zuzanna
Henel
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Tiffany
Smith rozejrzała się po zadymionym
wnętrzu i dostrzegła Renate w towarzystwie
dwóch mężczyzn. Poczuła ulgę. Ten popularny
w Hongkongu klub był bardziej zatłoczony, niż się
spodziewała. Ostra pulsująca muzyka i światła
wprawiły ją w stan dezorientacji i podrażniły.
Z całą mocą wróciły wydarzenia wczorajszego
dnia. Ukradziono jej torebkę, w której miała pasz-
port, kartę kredytową, gotówkę.
Chwyciła kartę napojów i zaczęła się przebijać
przez tłum w stronę trójki siedzącej przy barze.
Starszego z mężczyzn mgliście sobie przypomin-
ała, młodszy zaś taksował ją chłodnym krytycznym
wzrokiem.
Przyjrzała
mu
się. Miał na sobie elegancki,
ciemny, pasujący do koloru oczu garnitur
i sprawiał wrażenie aroganta, może również z po-
wodu wystających kości policzkowych i orlego
nosa. Śmiało spojrzała mu w oczy. Niech nie myśli,
że poczuje się speszona.
– Nie wiem, na co ma ochotę Rafik, ale sir Julian
prosi o dżin z tonikiem – rzuciła Renate na
4/203
powitanie i uśmiechnęła się do starszego
mężczyzny, który był prawie dziesięć centymetrów
niższy od niej. – A ja napiję się hot sex
z szampanem.
Sir
Julian, oczywiście! A bardziej oficjalnie Julian
Carling, właściciel sieci hotelowej opatrzonej tym
samym nazwiskiem. Jeśli taką klientelę przyciąga
Le Club, to muszą mieć niezłe napiwki.
– Jesteś pewna, że
nie
chcesz czegoś
mocniejszego?
Drogiego, dodała w myślach Tiffany i podała
mężczyźnie z uśmiechem kartę z koktajlami.
Nie
po raz pierwszy dziękowała losowi, że
natknęła się na Renate, kiedy musiała przespać się
w hostelu za ostatnie dwadzieścia dolarów po
powrocie z posterunku policji i ambasady. Tego
ranka nowo poznana koleżanka podzieliła się z nią
swoim płatkami zbożowymi, a potem namówiła, by
poszła do klubu i zarobiła trochę forsy jako
hostessa serwująca drinki.
Pokazała
Tiffany, gdzie
trzymają koktajle
z „szampanem”, czyli zwykłą tanią lemoniadę.
W sam raz dla hostess. Ich zadaniem było
namówienie dzianych facetów na wyszukane
i droższe wersje drinków o skandalizujących
nazwach, z których Le Club słynął, a także, by byli
 5/203
skłonni przepłacić za lemoniadę dziewczyn. Tiffany
pozbyła się skrupułów, w końcu Renate wyświad-
czyła jej przysługę. A poza tym sir Julian nie
wydawał się zakłopotany tym, że mu dopiszą co
nieco do rachunku.
To
nie jej sprawa, będzie trzymać język za
zębami. W końcu chodzi tylko o napiwki. Jeśli
dostanie ich dużo, może uśmiechać się do wszys-
tkich, aż ją szczęka rozboli. I właśnie miała posłać
jeden z takich reprezentacyjnych uśmiechów mło-
demu mężczyźnie, którego dostrzegła, wchodząc,
ale natknęła się na nieprzeniknione spojrzenie.
Nawet w takim tłoku potrafił stworzyć dystans,
określić granicę, której nikt nie miał ochoty
przekraczać.
Po
chwili uznała tę myśl za dziwaczną, uśmiech-
nęła się i zaproponowała:
– Napijecie
się czegoś?
– Zostanę przy dżinie z tonikiem – odpowiedział
sir Julian z uśmiechem i oddał kartę z drinkami.
– Zimną coca-colę poproszę. Najlepiej z lodem,
jeśli w tym upale coś jeszcze zostało. – Mężczyzna,
którego Renate nazwała Rafikiem, uśmiechnął się,
co złagodziło jego rysy i przydało tyle uroku, że
Tiffany zamarła z podziwu.
Świetny facet.
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mariusz147.htw.pl
  •